Baner tematyczny

Rzeszowskie historie i historyjki

Garnizon Rzeszów

Chociaż to dla Rzeszowian oczywiste, że wojsko w naszym mieście było „od zawsze", bo każdy z nas potrafi określić występowanie jednostek wojskowych, mało kto wie, jak bardzo wpływało ono na swoisty koloryt miasta przed II wojną światową i wiele lat wcześniej.

Rzeszów okresu galicyjskiego, a więc kiedy był częścią prowincji Galicja i Lodomeria Wielkiego Cesarstwa Austro-Węgierskiego, stanowił garnizon wojskowy, który w sposób poważny wpływał na liczebność mieszkańców. O garnizonie rzeszowskim powinniśmy pisać, rozpoczynając od C.K. Austrii, nie zapominając przy tym, że stan ten utrzymywał się po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w roku 1918, aż przez całe XX-lecie międzywojenne, do 1939 roku, kiedy rozpoczął się kolejny konflikt światowy. To, że w grodzie nad Wisłokiem funkcjonował duży garnizon wojskowy, wynikało ze specyficznego położenia geograficznego miasta. Rzeszów położony był na zbiegu szlaku komunikacyjnego łączącego Kraków z Lwowem - dwóch najważniejszych ośrodków miejskich Galicji, a później tej części II RP. W obydwu tych miastach funkcjonowały twierdze, a więc duże organizacje militarne, których strategiczny charakter miał wielkie znaczenie w tamtych czasach. Po drodze do Lwowa istniała Twierdza Przemyśl, która również zlokalizowana została w strategicznej części Galicji. Rzeszów i jego załoga był poważnym trybikiem militarnym tej części Austro-Węgier, a później i II RP po odzyskaniu niepodległości.

Jednostki wojskowe

Rzeszowska załoga rekrutowana była w wielu jednostkach wojskowych. W okresie galicyjskim, na przełomie XIX i XX w. funkcjonowały co prawda trzy pułki: jeden ułanów i dwa piechoty, ale zaznaczyć trzeba obecność żołnierzy wielu nacji, co zresztą odzwierciedlało charakter imperium, jakim były Austro-Węgry. W Rzeszowie stacjonowali: Austriacy, Węgrzy, mieszkańcy Bałkanów, ale przede wszystkim Polacy z całej okolicy. Niezwykle widowiskowo przedstawiali się węgierscy huzarzy, którzy dodatkowo znani byli ze swojego krewkiego charakteru, któremu nieraz, w dni wolne od służby, dawali upust w rzeszowskich szynkach i karczmach. Rzecz jasna, wyróżniali się oficerowie austriaccy w swych imponujących, bogato dekorowanych mundurach, będących kwintesencją mody wojskowej mającej swą genezę w wiedeńskim, stołecznym ośrodku imperium. Wszyscy obecni byli na ulicach galicyjskiego Rzeszowa. Nie inaczej było w okresie po odzyskaniu niepodległości oraz tuż przed 1939 r. Załoga rzeszowskiego garnizonu to już nie trzy jednostki. W tym okresie naliczyć można było w mieście blisko dziesięć jednostek, w tym dowództwa i sztaby. W głównej mierze były to jednostki zmotoryzowane, w tym z wozami bojowymi typu czołg. W okresie XX-lecia międzywojennego żołnierze cieszyli się wielką estymą, szacunkiem i podziwem w społeczeństwie cywilnym. To z pewnością pokłosie wydarzeń sprzed i po 11 listopada 1918 r. a także mitu Józefa Piłsudskiego oraz ludzi związanych z jego obozem.

Nietypowy koloryt garnizonowego Rzeszowa

Zarówno w okresie galicyjskim, jak i między 1918 a 1939 r. Rzeszów charakteryzował się swoistą nietuzinkowością właśnie przez fakt występowania w jego obrębie garnizonu wojskowego. W Rzeszowie funkcjonowały jednostki, usytuowane zwykle na jego obrzeżach. Dziś to m.in: rejon ul. Lwowskiej, Krakowskiej czy Dąbrowskiego. Tam istniały koszary, tam też załogi jednostek nieustannie ćwiczyły musztrę i fach żołnierski. Podczas świąt państwowych i religijnych żołnierze byli obecni non stop. Stali na wartach, organizowali parady i przemarsze. Zawsze w widowiskowy sposób. Istniały orkiestry przy jednostkach, pełniące rolę dodatkowych atrakcji do tego stopnia, że w sezonie letnim często organizowano koncerty pod chmurką, w zimie odbywały się one np. w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół", przy obecnej ul. Sokoła. Rola wojska w tej kwestii była bezcenna. Rzadko kiedy zwykły rzeszowianin miał okazję posłuchać muzyki na żywo. W mieście istniały też bary, szynki, restauracje, kasyna i karczmy, do których często uczęszczali żołnierze z rzeszowskiej załogi. Po wielekroć utożsamiano te przybytki z wojskiem, szczególnie, jeśli były zlokalizowane blisko koszarów. To też należałoby wliczyć w koloryt tamtego Rzeszowa. Zycie codzienne rzeszowskich ulic to permanentna obecność mundurowych. Widać to przede wszystkim na starej fotografii i pocztówce dotyczącej Rzeszowa. Szczególnie w twórczości rzeszowskiego fotografa doby galicyjskiej, Edwarda Janusza. Studiując jego fotografie bardzo często możemy się natknąć na kadry z atelier, bądź z pleneru żołnierzy zrekrutowanych we wszystkich jednostkach stacjonujących w Rzeszowie. Nie inaczej było w okresie XX-lecia międzywojennego, kiedy to garnizon Rzeszów był o wiele liczniejszy niż ten z okresu Austro-Węgier. Wyobraźmy więc sobie, jak ten Rzeszów wtedy wyglądał... Dajmy na to, tak reprezentacyjne ulice, jak: 3 Maja - Paniaga, Zamkowa, Grunwaldzka, okolice Placu Farnego, Sokoła czy Rynek. Tam, szczególnie w dni wolne, przechadzali się rzeszowianie. Kobiety prezentujące się godnie, szczególnie w okresie XIX-XX w. z wszechobecną modą belle epoque, a później art deco ze swą charakterystyczną zmysłowością... A wśród nich oficerowie, podoficerowie czy nawet szeregowi, którzy na jeden moment upiększali swe uniformy. Taki właśnie był Rzeszów.

Jakub Pawłowski

Day&Night, listopad 2016

 

Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów
Żołnierze Garnizonu Rzeszów