EN | DE | UA
Nie ma ośrodka miejskiego bez legend, które z założenia mają mu dodawać kolorytu. Raz są to legendy dowcipne, to z kolei tzw. czarne legendy. Inne legendy związane są z ludźmi albo z konkretnym wydarzeniem, które wpłynęło w większym, bądź mniejszym stopniu na miasto. Najważniejsze jest jednak to, że legendy mają czemuś służyć. Mają służyć pamięci.
Legenda o pojawieniu się pod Rzeszowem św. Wojciecha jest chyba jedną z najstarszych opowiadanych w mieście.
Dawnemi czasy różni ludzie różnie na chleb codzienny pracowali i zarabiali. Jedni w ciężkim trudzie i znoju ziemię orali, by chleb na niej wyrósł, inni budowaniem domów i zabudowań gospodarskich się trudnili, jeszcze inni wojaczką się trudnili, by bezpieczeństwo i obronę swoich rodzin i swoją przed wrogami zapewnić. Jeszcze inni po świecie chodząc o kawałek chleba, lub jakoweś inne wsparcie prosili.
U Wojciecha Szastaka mieszczanina rzeszowskiego ze Staromieścia służyła Zofia Janowska z Wielopola, która ciężką pracę sługi wykonując, bijaną często przez owego Wojciecha kijem bywała. A że bicie owo Zofii nie odstraszyło, postanowiła ona u boku owego Szastaka zostać panią Szastakową w miejsce świętej pamięci małżonki tegoż.
Synem założyciela rzeszowskiej magnackiej linii rodu Lubomirskich był Jerzy Sebastian hetman polny koronny i marszałek wielki koronny.
Przed wieloma laty, aby usprawnić połączenie miasta z okolicznymi wioskami jak Powietna, bo po niej wiatry mocno wieją, Wilkowyja, bo zarówno wielu ludzi, którzy Wilki się nazywają tu mieszka jak i w lasach wilków pełno, które i cielaka lub owcę porwać i zagryźć potrafią a po lasach nocami do księżyca wyją. Jak i z Krasnem, czyli pięknem, wsią z zielonymi, ukwieconymi łąkami, jak i dalszymi miastami jak Łańcut, Przeworsk, Jarosław, Przemyśl i Lwów.
Na terenie zwanym w Boguchwale Pogwizdoł jest spore wzniesienie, na które uciekali mieszkańcy wsi nazywającej się jeszcze Piotraszówką, przed różnymi najezdnikami i rabusiami. Szczególnie obawiano się Tatarów.
W wielu miejscowościach są miejsca Żabnikami zwane. W Rzeszowie jest ich aż dwa, wskazują one miejsca gdzie drzewiej mokradła i bagna wielkie były, a w tych bagnach miliony żab mieszkały, których kumkanie po najdalszej okolicy się rozchodziło.
Około roku 1350 została założona wieś Piotraszówka przez Piotra Kmitę Lunakiem zwanego herbu Szreniawa, której to wsi imię swoje imć Pan Kmita dał, by podstawą nazwy owej wioski było.
Tatarzy często napadali na Małopolskę i zawsze ziemia nasza krwią niewinnych ludzi spływała, a horyzont rozświetlały łuny pożarów. Tak było w roku 1498, 1575, a najbardziej odczuli tatarskie najazd mieszkańcy Rzeszowa i okolic w roku Pańskim 1624.
Gdy Tatarzy przybyli w okolice Budziwoja, ludzie skryli się nad Wisłokiem z zaroślach, tak, że Tatarzy ich nie znaleźli. Nie widząc obrońców zmęczeni najeźdźcy poukładali się do snu, rabunek odkładając sobie na drugi dzień.
Na przedmieściu Tyczyna od strony Błażowej znajduje się obok cudownego źródełka kaplica świętego Bernarda, która w czasach najazdów tatarskich rolę warowni chłopskiej przejmowała. Chłopi bronili się tam rażąc zza murów i przez okna świątyni i zza płotów nieprzyjaciół, uwagę ich od okolicy odciągając, by nie zauważyli reszty mieszkańców, czyli kobiet, starców i dzieci w różnych niedostępnych miejscach poukrywanych.